Kapitan Adam Mirecki – nieugięty w dążeniu do sprawiedliwości

fot. unsplash.com

Życie kapitana Adama Mireckiego mogłoby posłużyć jako scenariusz do dobrego filmu akcji. Cztery razy udało mu się uciec z rąk Niemców aby w końcu, w 1944 roku zostać zesłanym do jednego z niemieckich obozów pracy. Ale to był dopiero początek…

Wiosna 1945 roku

To właśnie wtedy wojska brytyjskie uwolniły go z obozu. Mirecki chciał jak najszybciej wrócić do kraju i kiedy udało się to w 1946 roku, szybko pojął swój błąd. Swoją obecnością nie tylko sprawiał, że jego rodzina była zagrożona, ale i on sam. Na podrobionych, rumuńskich papierach, przedostał się więc razem z bliskimi za zachodnią granicę. Jednak znowu wrócił do Polski, w charakterze emisariusza. Jednak szybko został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa.

Być może gdyby nie był tak aktywny w działalności konspiracyjnej, UB zostawiłoby go w spokoju. Jednak jego działalność w zebraniach władz naczelnych Zarządu Głównego Stronnictwa Narodowego nie mogła przejść bez echa. W więzieniu spędził całe trzy lata za czyny, których właściwie nie popełnił

Zwykłe życie

Po wyjściu postanowił wrócić do rodzinnych Racławic i wznowić przerwane wcześniej studia prawnicze. Pracował również jako buchalter w sklepie w Lublinie. Jednak ówczesna władza wciąż miała go pod obserwacją i nie zamierzała odpuścić. Plan agentów był prosty — skompromitować osoby, które angażują się w Wydział Krajowy Emigracyjnej Rady Politycznej. I niestety, skutecznie.

Adam Mirecki został wraz z innymi osobami skazany na karę śmierci. Urzędujący wówczas, Bolesław Bierut, nie skorzystał z prawa łaski. 24 października 1952 roku wykonano wyrok śmierci w więzieniu na Mokotowie. Z początkiem lat 90-tych pośmiertnie uniewinniono Mireckiego, a prezydent Lech Kaczyński w 2007 roku odznaczył żołnierza Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.